piątek, 11 grudnia 2015

Miła pierwszyzna


Poproszono mnie o zgodę na performatywne czytanie dramatu na podstawie mojego przekładu opowiadania Nathana Englandera O tym mówimy, kiedy rozmawiamy o Anne Frank. Kiedy dostałam zdjęcia z imprezy, poczułam satysfakcję, że postaci z tekstu autora, którego odkryłam i przetłumaczyłam, mają cielesny, widzialny kształt.


piątek, 4 września 2015

Tabakowska o przekładzie


Ukazała się ważna książka, z moim małym wkładem własnym


Myśl językoznawcza z myślą o przekładzie











http://www.wuj.pl/page,produkt,prodid,2529,strona,Mysl_jezykoznawcza_z_mysla_o_przekladzie,katid,126.html

niedziela, 19 lipca 2015

z mojej recenzji "Wykładów o Shakespearze" Audena w tłumaczeniu Piotra Nowaka


Kilka uwag o języku przekładu
(Całość recenzji w jednym z najbliższych numerów "Odry")


Ponieważ język wykładów nie oddaje retorycznej i stylistycznej sprawności autora, trzeba zaakceptować to, że stanowi on pewne przybliżenie tego, jak mówił o Szekspirze Auden – ale w przekładzie zdarzają się miejsca, w których polski czytelnik może poczuć się zdezorientowany nie tylko topornością języka wykładowcy-poety, ale również zaskakującymi potknięciami czy niedostatkami w terminologii. Czytający książkę filolodzy zapewne zdziwią się na przykład, że słowo enjambment nie jest przetłumaczone, tylko opatrzone definicją („Milton używa enjambment, czyli kontynuuje myśl na kawałku następnej linijki”, s. 209), z której wynika, że chodzi o środek poetycki zwany przerzutnią.
Zastrzeżenia warsztatowe budzi podawanie przez tłumacza cytatów z poetów takich jak D.H. Lawrence czy William Wordsworth we własnym przekładzie (s. 188, 189-190). Czyżby polskie przekłady nie istniały? Czy tylko są trudno dostępne (jak w wypadku wiersza Lawrence'a Lizard [Jaszczurka], o którym wiem, że co najmniej jeden polski przekład został opublikowany w jednym z pierwszych numerów pisma „Przekładaniec”)? Takie tłumaczenie własne co najmniej w jednym przypadku nie oddaje znaczenia cytatu w oryginale – gdy w kontekście sonetów przytoczony jest fragment wiersza Browninga:
„Tym samym kluczem Shakespeare otworzył swe serce” po raz wtóry!
Czy uczynił to Shakespeare? A jeśli tak, to uczynił to Shakespeare mniejszy! (s. 109)
Zniknął również rym i podział na wersy, co w sumie – zważywszy, że jest to tak krótki wyimek – powoduje dość znaczne zniekształcenie cytatu.

            Zdarzają się niezręczne przypadki tak zwanego udomowienia tekstu, jak na przykład wprowadzenie przekładu wiersza Hölderlina, który Auden najpierw przytacza po niemiecku, po czym – w polskiej edycji – mówi: „Teraz przeczytam wam ten wiersz po polsku” (s. 123). Przekład wiersza na język polski pojawia się ze wszech miar słusznie, ale wyrobiony czytelnik, do którego skierowana jest ta książka, pamięta przecież, że ma do czynienia z wykładami wygłaszanymi w Nowym Jorku, dla publiczności anglojęzycznej, może to więc odebrać jako zgrzyt. Tymczasem można było w prosty sposób uniknąć zamieszania, posługując się terminami „oryginał” na tekst niemiecki i „przekład” na tłumaczenie wiersza na język polski. Przypadek wybitnie kuriozalny występuje w wykładzie o Peryklesie i Cymbelinie (s. 361) – w zdaniu następującym po tezie, że należy wystrzegać się powierzania ról w tych późnych dramatach wielkim aktorom i aktorkom: „Najlepiej nadadzą się do tego dzieci ze szkolnego przedstawienia w reżyserii Romana Giertycha”.  

sobota, 18 lipca 2015

akademicki pląs


Niedługo ukaże się mój artykuł o książkach Jaspera Fforde'a w przekładzie Marzeny Chrobak.
Wklejam pierwsze akapity:

Proportions of the familiar and the strange in Jasper Fforde’s fictional world, from the perspective of the reader of the original and the Polish translation


The world created by the Welsh writer Jasper Fforde in a series of novels featuring the female literary detective Thursday Next – the first two of which, The Eyre Affair and Lost in a Good Book, have been translated into Polish, both by Marzena Chrobak – is characterized by huge linguistic and comic inventiveness, as well as relying heavily on the canonical works of English literature and engaging in creative play with them it on many levels. To a translator, all these characteristics pose quite a challenge, albeit not a defeating one, as attested by the fact that by the year 2005, four years from its publication date, book one, The Eyre Affair, had been translated into nine languages. The challenge to the reader is another question, and it is this question that I have focused on in this paper.
            What I would like to propose is that the difficulties in the translation and reception of the Thursday Next books do not form a continuum, but two distinct categories: one comprising all sorts of words, phrases and neologisms describing the world in which the action takes place, and the other, all things literary, from authors’ names and the names of the characters in their works, to more or less direct allusions to those works. In order for a reader to understand entities belonging to the former category, it is enough to have an imagination and some experience of reading fiction; in order to “get” the entities from the latter category, however, some contextual knowledge is indispensable, in this case, at least cursory acquaintance with the major literary works in English of the last few hundred years and related literary facts. I will try to show how the existence of these two categories leads, in the process of translation, to a disparity of the worlds presented in the original text on the one hand and the translation on the other – specifically, a radically different distribution of the familiar and the strange.
            To lend my analysis a wider context, I will start by a brief description of the premises of the world described in the Thursday Next books. Its reality is alternative to ours. The England where most of the action takes place is not a monarchy: the highest office is that of a president (currently held by a virtuoso of the ukulele), and the neighbouring Wales is a People’s Republic. The Crimean War has not ended, but has been going on for over a hundred and thirty years, claiming thousands of casualties, fuelling the arms race and oiling the clogs of the propaganda machine. The human inhabitants of Fforde’s alternative universe can travel in time and, consequently, alter the course of history. The ChronoGuard (a lamentably corrupt force) exists to prevent this. Actual power is wielded by the monster-sized Goliath Corporation. The people living in that world are fanatics of literature: to them, it is the most fun thing imaginable and they make it as central to their lives as possible (hence the profession of the protagonist, literary detective). In book one the protagonist’s mission is to capture a dangerous criminal who kidnaps characters from well-loved novels; in book two it is to find out, urgently, how literary works can be entered without the help of the usual gadgets, because what is at stake is the present and future existence of Thursday’s own husband. To sum up, the action of the Thursday Next books takes place in an alternative universe where there are elements which are purely fictional, as well as numerous analogues of the world we know, plus one entire sphere of reality (or, more precisely perhaps, ‘a blend of reality and fiction’?) which is identical with its counterpart in our world: namely, literature.



Opowieść o fascynującej tłumaczce

literatury (m.in.) polskiej na szwedzki:

http://www.okis.pl/site/Literatura/n/1/n/1/n/1/1690/n.html


wtorek, 14 kwietnia 2015

Gotta love dictionaries

Kilka dni temu sprawdzałam coś w internetowym Słowniku Języka Polskiego PWN. Obok definicji mojego hasła wyświetliło się okienko o następującej treści:

Popularne słowa

·          chuj
·          nieraz
·          można by
·          przede mną
·          Sz P
·          pazłotko
·          w gwoli ścisłości


                                                 

sobota, 28 marca 2015

Dwie zagadki z jednego opowiadania

Kto miałby ochotę pogłówkować - zapraszam.

W opowiadaniu Nathana Englandera What We Talk About When We Talk About Anne Frank - cały tekst tutaj: http://www.newyorker.com/magazine/2011/12/12/what-we-talk-about-when-we-talk-about-anne-frank - znajdują się takie dwa problematyczne momenty:

1. Ortodoksyjny Żyd zwraca się w te słowa do nastoletniego syna nowo poznanych znajomych:

“Sleeping until three on a Sunday? Man, those were the days,” Mark says. “A regular little Rumpleforeskin.” 

2. Po ponad dwudziestu latach niepalenia marihuany pani domu znalazła się pod wpływem i zaczęła rymować słowa, co ją śmieszyło (do czasu):

“I’m so fucking high. Like instantly. Like, like,” and then she starts laughing. “Like, Mike,” she says. “Like, kike,” she says, turning completely serious. “Oh, my God, I’m really messed up.”

Co z tym zrobić w tłumaczeniu na polski? Jakieś pomysły?...

piątek, 13 marca 2015

Polecam wykład AL Kennedy o tłumaczeniu


wygłoszony 16.02.2015 w ramach cyklu Sebald Lectures:

(do posłuchania)
http://www.bclt.org.uk/events/sebald-lecture/

(do przeczytania)
http://www.newwriting.net/writing/translation/the-language-of-the-heart-translation/